Coś Wam zdradzę: tonę w rzeczach 😛 W akcesoriach, które są niezbędne do terapii lub w potencjale różnych przedmiotów, dzięki którym wcześniej lub później wpadnę na doskonały pomysł jakiejś pomocy logopedycznej z gatunku do it yourself. Dmuchajki logopedyczne stanowią mój niezbędnik.
Dmuchajka, czyli magiczna sztuczka
Od jakiegoś już czasu dmuchajki logopedyczne cieszą się ogromną popularnością. Rynek się nimi na dobre wypełnił. Właściwie na trwałe zagościły również w terapii logopedycznej. Ich podstawową zaletą jest prostota i atrakcyjność. Są ciche, w przeciwieństwie do gwizdków, i naprawdę się nie nudzą. Wiem, bo testowałam już dziesiątki razy. Z terapeutycznego punktu widzenia świetnie stymulują mięsień okrężny ust, o którym pisałam m.in. TUTAJ. Ponadto przydają się do treningu fazy wydechowej i kontrolowania oddechu w ogóle, co jest przecież tak istotna choćby w terapii niepłynności mowy.
Dmuchajki są bardzo różnorodne. Drewniane z wymienną słomką (w czasach pandemii sprawdzają się doskonale), plastikowe, kolorowe. Ich rozpiętość cenowa również wygląda interesująco: po przejrzeniu ofert widzę ceny mniej więcej od 8 zł w górę.