Kilka miesięcy temu pewne nieduże przedsiębiorstwo z produktami dla dzieci poprosiło mnie o wzięcie udziału w wywiadzie, dzięki któremu zostanie przybliżona dziedzina logopedii. Adresatkami rozmowy miały być mamy. Tekst się niestety nie ukazał, a ja nie dociekałam z jakiego powodu do publikacji nie doszło. Pomyślałam natomiast sobie, że skoro mam gotowy materiał w nieco luźniejszej formule niż zwykle, to zrobię z niego użytek, dlaczego nie! Ponieważ nadchodzą zmiany w moim zawodowym życiu, o których jeszcze nie napiszę w tym momencie, to myślę, że ten wywiad trochę przybliży moją skromną postać. Miłej lektury 🙂
Zgubne działania elektroniki
No tak, to jest kolejny bardzo newralgiczny temat – elektronika.
Właśnie. Zawsze miałam słabość do telewizji i wiem, że tę słabość odziedziczył mój jedynak. Najgorzej było w czasach permanentnych infekcji żłobkowych, gdy w zasadzie cztery miesiące z rzędu spędziłam z synkiem w domu. Telewizor momentami był jedynym ratunkiem. To był najsłabszy czas mojego macierzyństwa. Czułam narastające poczucie winy. Na szczęście jakoś wyszliśmy z tego etapu w miarę bezboleśnie. Od wielu miesięcy trzymamy się konsekwentnie zasady, że oglądamy telewizję tylko w weekend i też w określonych momentach.
Elektronika a mowa
A jaki wpływ na mowę ma elektronika?
Ogromny i niestety nienajlepszy. Po pierwsze, w przypadku dzieci do 12 miesiąca życia, które uczą się poprzez empirię, a więc chcą dotykać, sprawdzać, smakować, aktywnie doświadczać rzeczywistości, bierne oglądanie elektroniki działa niekorzystnie na ich mózg. Biorąc pod uwagę fakt, że niemowlę uczy się od pierwszego dnia życia, hamuje ona jego funkcje poznawcze. Nie jest dostosowana do tak małego użytkownika. Nawet jeśli te programy wyselekcjonujemy. Może negatywnie wpłynąć na rozwój mowy. Rodzice nie są często świadomi, że elektronika skutkuje konsekwencjami w postaci opóźnionego rozwoju mowy.
Po drugie, telewizor w niektórych domach jest włączony non stop. Od momentu, gdy zapieje kur, odpalane są programy i żeby się paliło i waliło, nic tego rytuału nie jest w stanie zmienić. Gdy w takim domu przebywa dziecko, nietrudno się domyślić, że większość czynności wykonuje przy akompaniamencie telewizji. Łączenie obrazu z zabawą zabawkami, to nieszczególnie fortunny pomysł. Z wielu badań wynika, że podczas zabawy, dziecko wystawione na ekspozycję reklam, bajek, szybkich i migających obrazów, przerywa zabawę na rzecz obrazu. A gdy się znudzi np. telewizją, przechodzi do zabawy kolejnej, nie wracając do poprzedniej. Dlaczego? Bo zdążyło już o niej zapomnieć. Przez to jego kreatywność w czasie bawienia się jest zdecydowanie bardziej osłabiona. Dochodzi do dekoncentracji. Dzieci korzystające z elektroniki są przebodźcowane. Wykazują mniejszy stopień skupienia na jednej czynności. Przerywanie zabawy niekorzystnie działa na pamięć roboczą w mózgu dziecka. Odpowiedzialna jest ona za selekcjonowanie, gromadzenie i absorbowanie informacji, po to, aby zrealizować konkretne, złożone zadania. Te zadania to dla dziecka m.in. mówienie i czytanie, również liczenie.
A po trzecie i czwarte – elektronika wpływa niekorzystnie na sen dziecka i jego zasoby emocjonalne, bo żadna elektronika nie zastąpi rozmowy.
A na koniec coś od siebie
Na co jeszcze byś uczuliła młode mamy?
Na pewno na higienę jamy ustnej u maluszka. Nie ma z tym co zwlekać – trzeba dbać od samego początku. Z pewnością bym również zaleciła zwracanie uwagi na to, co dziecko bierze do buzi i do kiedy. To, że do pierwszego roku życia mniej więcej wszystko w buzi ląduje – to norma i tym nie należy się przejmować. Ale po roku trzeba już z tego oralnego przyzwyczajenia rezygnować, by nie doprowadzić do rozwoju parafunkcji. Przekładają się one na narząd żucia. Apeluję także o jak najrzadsze używanie niekapków, butelek z tzw. „dzióbkiem”, musów owocowych z „dzióbkiem”. Prowadziłam mini akcję uświadamiającą, jak tego typu akcesoria wpływają na pracę języka. Stąd apel: wybierajmy najprostsze rzeczy: łyżeczkę, kubeczek, bidon ze słomką. Namawiam także do łączenia metody BLW z tradycyjnym karmieniem łyżeczką. Odpowiednie karmienie łyżeczką (tak, tu też powinna być właściwa technika) dobrze działa na mięsień okrężny ust.